Jestem nauczycielką, nigdy tego nie ukrywałam, teraz piszę
to, nie w kontekście ostatnich wydarzeń, choć może powinnam. Piszę, ponieważ
chciałabym, pomóc, ale sama nie dam rady, dlatego zwracam się do Was, ludzi o
ogromnym sercu.
Jak wiecie pracuję w szkole z tzw. „trudną” młodzieżą. Słowo
„trudna” jest tak pojemne, jak co najmniej studnia bez dna, wrzuca się tu
wszystkie niewygodne zachowanie uczniów. Niestety, te „trudne” dzieciaki, są też
często „skazane” przez życie, los, a nawet rodziców na marginalizację i
wykluczenie społeczne, demoralizację prowadzącą do patologii, totalną
bezradność. Złośliwy los, przeznaczenie, może fatum, to wszystko przyczyniło
się do tego, że ich życie jest cholernie ciężkie. Dźwigają od początku ten swój
krzyż, balast, jaki spada na nich, na te dzieciaki, które niczemu nie zawiniły,
a niestety, zostały tak ciężko doświadczone przez los.
A teraz zwracam się do Was, Moi Drodzy, licząc na Wasze dobre
serce. Chciałabym pomóc jednej z moich uczennic, dziewczynie, której życie nie
oszczędzało, która powiedziała mi coś, po czym nie mogłam znaleźć sobie
miejsca. Słowa, które nie dawały mi spać, odbijały się po głowie i myślach, jak
bumerang, który wraca i wraca wciąż w to samo miejsce, jak ta kropla, która
drąży skałę i pozostawia ślad. Jedna rozmowa, setki pytań i to jedno, główne,
nurtujące, takie oklepane i wszystkim znane: DLACZEGO???
- Pani Kasiu, tak bardzo chciałabym urodzić się w dobrym domu, gdzie mama robi obiad, jest ciepło i czysto. Bo dziewczyny z dobrych domów nie potrafią tego docenić i tylko narzekają. A ja, najbardziej w świecie, chciałabym przytulić się do mamy!!!
Słowa, które rozdarły mi serce na milion kawałków. Słowa,
które moje serce, serce matki przepuściły przez maszynę do mielenia mięsa. Niby
osiemnastoletnia, niby dorosła, a jednak wciąż jeszcze dziecko, które do
niedawna samo zajmowało się swoim młodszym, kilkuletnim bratem. Dziecko, które
w dniu osiemnastych urodzin pozostawione zostało samo sobie, bez środków do
życia, bez dachu nad głową, bez żadnej pomocy!!!
Do tej pory radziła sobie jakoś.
Przez ostatnie dwa miesiące była w rodzinie zastępczej i miała pieniądze z
programu 500+. Niestety, te dwa miesiące, to za krótko, by móc ubiegać się od
PCPR-u (Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie) o zapomogę na kontynuowanie nauki
(co było jednym z priorytetów dziewczyny, chciała skończyć szkołę). Teraz,
mówiąc, że dziewczyna nie ma środków do życia, mam na myśli to, że ona nie ma
ani grosza, żadnej zapomogi, żadnych alimentów. Nic, zero, null!!!
Wszyscy wiemy, jak pięknie jest zaczynać nowy etap w swoim
życiu, wszyscy też wiem, jak ciężko jest budować wszystko od nowa. A czy
wiecie, jak ciężko jest zaczynać to nowe życie, bez wsparcia tych najbliższych,
rodziców? Kiedy nikt nie traktuje cię poważnie, bo jesteś jeszcze gówniarą, ale
gówniarą, która jest przecież (z racji wieku) totalnie roszczeniowa, bo powinna
iść do pracy, a nie wyciągać rękę po pomoc.
Kiedy wyrobienie dowodu, tego synonimu dorosłości, staje się
czymś niemożliwym, bo brak pieniędzy na zdjęcie skutecznie uniemożliwia to
symboliczne wejście w dorosłość. Ale tu nie o dowód chodzi, ale o fakt, że
cudowna dziewczyna, mądra i zaradna życiowo, która chce się nadal uczyć, nie ma
możliwości. Na drodze stoją oczywiście pieniądze, a raczej ich brak.
Oczywiście, że szkoła jest bezpłatna, że można chodzić do niej pieszo, ale co
oprócz tego??? Gdy nie ma pieniędzy na podstawowe potrzeby, jak jedzenie, czy
środki czystości.
Kochani, bez owijania w bawełnę powiem Wam, jak jest.
Mieszkanie, w którym dziewczyna, jeszcze na razie może mieszkać, matka
zadłużyła na kilkanaście tysięcy, brakuje jej pieniędzy na bieżące opłaty
(czynsz 300 zł, prąd – wyrównanie – 200 zł). Mieszkanie opalane jest węgle
(tonę dostała od MOPS-u), jednak chcemy kupić jeszcze jedną (co najmniej), by
starczyło do końca zimy. Potrzebne jest też drewno, przynajmniej kilka metrów
(ok. 100-120 zł za metr).
Dlatego zwracam się do Was, ludzi o ogromnym sercu, bo wiem,
że nikt, tak jak Wy, nie zrozumie tego, o czym mówię!!!
Powiem wprost, po prostu potrzebne są nam pieniądze na bieżące rachunki, o
zadłużeniu nawet nie wspominam. Przyda się nam nawet parę groszy, które możecie
przesłać na konto:
47 1750 0012 0000 0000 3163 2994
Fundacja
Wolontariacki Ośrodek Wsparcia
ul. J. Słowackiego 15/4
19-300 Ełk
Z dopiskiem: POMOC DLA ADY
Wiem, jak to wygląda, wszystko rozumiem i Wasze obiekcje
również, ale Proszę zrozumcie tę dziewczynę. Taki zastrzyk gotówki na początek,
by nie zalegać z płatnościami, by już na początku życia nie robić długów, to ogromny prezent dla tej młodej dziewczyny!!!
Oczywiście nie jest tylko tak, że zwracamy się do Was z
prośbą o pomoc. Jak do tej pory, poruszyłyśmy chyba wszystkie najważniejsze
instytucje od MOPS-u, poprzez Urząd Miasta, PCPR, Caritas – tam, gdzie nas nie
chcą drzwiami, wchodzimy oknem!!!
Sytuacja jest tymczasowa, bo szukamy dla niej pracy, popołudniami,
w weekendy, więc miejmy nadzieję, że do końca roku pomożemy jej wspólnie stanąć
na nogi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz