Kampanie społeczne ostatnio budzą sporo kontrowersji. Zamiast
jednoczyć i pokazywać pozytywne wzorce, skłócają i wywołują prawdziwą burze.
Taka właśnie jest kampania Fundacji Mama i Tata. No,
niestety, ale cholernie wkurzył mnie spot, który, w sumie już nawet nie wiem,
co miał przekazywać. Żeby samotne i spełnione kobiety robiły sobie dzieci?
Mimo, że w nazwie fundacji widnieje i mama, i tata, w filmiku
pojawia się tylko idealna kobieta, w idealnym wnętrzu, z idealnym życiem,
której do pełni szczęścia brakuje tylko dziecka. Jakby to dziecko było nowym
designerskim, obracanym fotelem, do jej zajebistego mahoniowego biurka.
Biedna, ta samotna kobieta, bo była wszędzie, dokonała
wszystkiego, zwiedziła najbardziej pożądane zakątki świata, no ale niestety, nie
poczęła sobie dziecka. Bo przecież dzieci biorą się z cudownego
samopoczęcia. Facet jest potrzebny tylko do przyjemnego bzykanka. Wynika z
tego, że tylko kobieta decyduje o tym, czy chce mieć to dziecko, czy nie. A te
w związkach małżeńskich, sikiem prostym olewają potrzeby swoich mężów i mówią stanowcze:
NIE!!!
Okropne, wręcz potworne operowanie stereotypami. Spychanie kobiety,
do jej pierwotnej funkcji – rozrodczej. Bo mimo, że odhaczyła na liście
najważniejsze rzeczy, takie, jak kariera, dom, wycieczki, nie jest w pełni
kobietą, bo nie ma dziecka. Obrażająco szowinistyczne podejście do sprawy.
Bo albo jesteśmy zaniedbanymi, nieszczęśliwymi, słabo
wykształconymi kurami domowymi. Z całą gromadą rozwrzeszczanych dzieciaków,
uwieszonych maminego fartucha. Matkami Polkami, które złożyły siebie na ołtarzu
życia rodzinnego. Albo egoistycznymi korpobabami, z jajami i wypchanym
portfelem, które wolą chodzić na imprezy w stylu Carrie Bradshaw i szlajać się
po świecie. Nie ma nic pomiędzy, nie ma przecież w Polsce kobiet, które z powodzeniem
łączą pracę zawodową, z wychowaniem dzieci i realizacją swoich marzeń. No,
kurwa, nie ma!!!
Są albo zmęczone życiem kwoki, albo samolubne bizneswoman.
Serio, myślałam, że jebnę (wybaczcie, dobrze, że nie ma Was
obok, gdy piszę, bo najpewniej, co drugie słowo byłoby na cenzuralnym), jak
zobaczyłam ten spot!!!
„Jasne, można stwierdzić z przekąsem, że moje ciało, moja decyzja i wykrzywiać narrację proponowaną przez feministki. Jeśli chodzi o aborcję, to zbiera się całe gremium, które ma decydować za kobietę czy usuwać, czy nie. Doradcy z kościelnych ambon, sejmowych ław wiedzą przecież najlepiej. Jeśli chodzi o rodzicielstwo, które wymaga zaangażowania, miłości, nakładów finansowych, czasu, okazuje się nagle, że jest to autonomiczna decyzja każdej z nas” – napisała Agata Komosa dla natemat.pl.
Powiem Wam szczerze, że sama zastanawiam się nad drugim
dzieckiem, tzn. zastanawiamy się wspólnie z szanownym małżonkiem. Ale nauczona
doświadczenie, bardzo ostrożnie podchodzę do tematu.
W pierwszej ciąży, dowiedziałam się, że nie zostanie
przedłużona ze mną umowa o pracę. Urodziłam dziecko, dostałam 6,
przysługujących, dni macierzyńskiego i podziękowano mi.
Od pierwszego września byłam oficjalnie bezrobotna. Musiałam
„zwolnić” stanowisko, ponieważ na moje miejsce przyszła „córka” pewnej zasłużonej
pani (nie będę zagłębiała się w szczegóły, ale rozumiecie, jaki był ogólny sens). Żeby było
śmieszniej, pracowałam do ostatniego dnia roku szkolnego, na zwolnienia w ciąży
nie chodziłam, bo czułam się rewelacyjnie.
Wiem, że byłam dobrym nauczycielem. Nie,
nie słodzę sobie sama, ale po czterech latach, moja klasa, której byłam wychowawczynią
zaledwie przez rok, zaprosiła mnie na swoją studniówkę!!! Możecie sobie tylko
wyobrazić, jak się poczułam, w sumie ten jeden ich gest, wynagrodził mi to, że
przeryczałam wówczas tamten okres. Bo to, jak zostałam potraktowana, zabolało
mnie cholernie, cholernie!!!
A na koniec szanowny pracodawca pożegnał mnie słowami: „niech
priorytetem będzie dla pani wychowanie dziecka”. Dacie, kurwa, wiarę!!!
Tyle się mówi o małym przyroście naturalnym i innych
bredniach, że kobiety nie chcą mieć dzieci. To nie jest wina kobiet, że nie
chcą. Ale systemu. Przepełnione przedszkola, śmiechu warte pieniądze, służba
zdrowia, która woła o pomstę. Nie, no oczywiście, to kobiety są winne, bo suki
nie decydują się na dzieci, które można by posyłać do szkoły w wieku 2 lat, by
edukację skończyły w wieku 13 i do łopaty. Zapierdalać na emerytury i utrzymanie
marmurowych gmachów ZUS-u.
Wiem, poniosło mnie, miałam dać sobie spokój z takimi
głupotami. Ale przez tę kampanię poczułam się, jakbym publicznie dostała po gębie,
jakbym sama sobie wybierała, że nie chcę mieć drugiego dziecka. Nie, boje się,
że znowu spotka mnie taka sytuacja, bo znajdzie się syn, sąsiadka czy zięć,
kogoś, kto ma większe, niż moje, plecy!!!
O kant dupy można rozbić taką kampanię!!! Ale na koniec, żeby nie było, humorystyczny akcent ;
![]() |
źródło: foch.pl, rys. Magda Danaj |
jak bardzo się cieszę, że zirytowało to kogoś tak samo mocno jak mnie ! :)
OdpowiedzUsuńDobre:) Ja tak obserwuję tę kampanię i też mam podobne odczucia do twoich. Tzn. cała ta kampania dzieli kobiety na kury domowe i zajebiste bizneswoomen. Te co mają dzieci nic w życiu nie zaznały, nic nie pokazały, nic nie osiągnęły są matkami a te co nie maja dzieci mają wszystko inne. Wnerwiło mnie to tak samo jak Ciebie. Z drugiej strony chce wierzyć, że jednak ta kampania miała na celu coś całkowicie innego, a jedynie została bardzo nieudolnie poprowadzona. Niestety nikt nie porusza tu właśnie tematów, o których Ty piszesz, o których ja przekonałam się na własnej skórze dokładnie tak samo jak Ty. O powrocie do pracy, a raczej o brak możliwości powrotu, o tym, że pracownik-matka to pracownik tej gorszej kategorii, bo przecież będzie chodzić na zwolnienia, nie będzie zostawać po godzinach itd. Tego tak jakby nikt nie chce zauważyć. Z jednej strony namawiają nas "róbta se te dzieci" a później nam mówią "a teraz to spadać do kuchni, prać gacie i gotować obiadki, bo do prawdziwej pracy to my was nie chcemy".. I to co jeszcze mnie irytuje w tej kampanii... pokazywanie kobietom, że ich pełnia szczęścia to dziecko, bo bez dziecka są niewartościowe, pozbawione czegoś najważniejszego.
OdpowiedzUsuńoj, jest chyba więcej osób, które poruszyła ta kampania, wiesz, szczerze to nie widziałam żadnego pochlebnego wpisu, no może oprócz samej Fundacji
OdpowiedzUsuńi jeszcze gdzie jest miejsce na ojca, partnera?? dokładnie, ródźcie dzieci, a później sami sobie radźcie!!
OdpowiedzUsuńUff! a myślałam, że tylko mnie ta kampania wkurzyła na maxa! Litości! Do kogo ma to dotrzeć? Na kobiecie, która dzieci mieć nie chce i robi karierę nie zrobi to wrażenia! Poza tym moja "dupa" moja sprawa! No i czemu ta kobieta ma sobie sama zrobić to dziecko??? Wrrrr!
OdpowiedzUsuńPodpisała mama dwójki małych dzieci
Ps. karierę jakąś tam robiłam, po świecie też jeździłam, a i domu też się dorobiłam! ;-)
czyli można? mozna i bez głupich spotów mieć i dziecko i dom i wycieczki :)
OdpowiedzUsuńja widziałam jeden, który bardzo mnie poruszył i sprawił, ze w pewnym momencie sama miałam łzy w oczach .. jednakże nie sprawił, że zmieniłam zdanie.
OdpowiedzUsuńZ ust mi to wyjęłaś. Jak to mawiam: "miało być dobrze, wyszło jak zwykle". Ja się pytam, co autor tego spotu miał na myśli? Bo z pewnością misji "zachęcić kobiety do reprodukcji" nie zakończył pomyślnie. No i słuszna uwaga - gdzie w tym wszystkim jest facet?
OdpowiedzUsuńA kto powiedział że nie można mieć jednego i drugiego. A miałam 21 lat gdy wyjechałam z Polski. Zawsze ciągnął mnie świata. Praciwalam, zwiedzalam i poznswalam ciekawe zakątki świata i ciekawych ludzi. Wyszlam za mąż mając 29lat i po dwóch latach urodziłam pierwsze dziecko.To była drcyzja mojego męża i moja. Byliśmy na to gotowi. Niech mi nikt nie mówi że jest taki albo siaki wiek odpowiedni do macierzyństwa.To ma być świadomy wybór, a nie jakaś ideologia narzucana nam z góry.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, , gdyby młodzi ludzie mieli więcej wsparcia i zagwarantowana przyszłość napewno inaczej podchodzili by do spraw świadomego macierzyństwa.
Taaak.....wczoraj po raz pierwszy widziałam ten spot, no i zatrzymałam sie przy nim na dłużej. Miałam taka sama reakcję, przecież nie każda kobieta marzy o macierzyństwie i nic "Im" do tego. Ehhh juz sie zdenerwowałam :/
OdpowiedzUsuńoczywiście, przecież dziecko to nie kula u nogi, z którą nie można podróżować, z drugiej strony i opieka i służba zdrowia, to kpina, ja nie oczekuję, bog wie jakiej pomocy, ale cokolwiek, byle bym nie czekała z dzieckiem do okulisty np 3 miesiące!!!
OdpowiedzUsuńdlatego dziś za to wypijemy :)
OdpowiedzUsuńoj, taka ta nasza polska rzeczywistość :(
OdpowiedzUsuńAleż kampania przyniosła oczekiwany rezultat, tylko niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Od kilku dni mówi się tylko o tym, powstała prawdziwa burza, wszyscy dyskutują, kłócą się, wymieniają poglądami. Chyba nikt nie podejmuje decyzje na podstawie jakiegoś tam plakatu i jego twórcy byli tego świadomi. Była akcja, jest reakcja, a nóż widelec ktoś kogoś przeciągnie na swoją stronę, a może ktoś się zastanowi i podejmie inne decyzje w życiu. To post skierowany do 30-35 letnich kobiet bezdzietnych, które mają jeszcze szansę na macierzyństwo. Niestety, ale dociera on dopiero do tych 40-45, które na macierzyństwo jednak się nie zdecydowały. Jednakże tych kobiet jeszcze nie ma tak wiele, bowiem moda na późne macierzyństwo lub całkowitą rezygnację z posiadania dzieci obejmuje dopiero roczniki od '78-79 wzwyż. ;) Starsze kobiety mają już raczej duże dzieci, a te ciut młodsze albo bardzo małe, albo nie mają ich wcale. Także roczniki z lat '80 zrozumieją hasła z plakatów dopiero za jakieś +/- 10 lat. Żeby nie było, rozumiem, że sa kobiety, które po po prostu nie chcą mieć dzieci i tak chyba zawsze było. Tu bardziej chodzi o odkładanie macierzyństwa i wielkie rozczarowanie, które przychodzi w późniejszym wieku. Chyba jednak jest więcej kobiet, które żałują, że dzieci nie mają, niż takich, które żałują, że zostały matkami. A to, że kobiety decydują o posiadaniu dzieci... no proszę was, decyzja może być wpólna, tylko, że potem i tak 80% obowiązków zwiażanych z wychowaniem przechodzi na kobietę. Tatusiom zostają te najprzyjmniejsze, czyli spacery, wypady do zoo i do kina. Więc, nie rozumiem, czemu to facet miałby decydowac o moim ciele i dziecku, które wykarmię i bedę się zajmowała non stop przez minimum 3 lata:)
OdpowiedzUsuń