![]() |
źródło; nwes.o.pl |
Jeśli ktoś z Was spodziewa się po tym filmie, łatwej i
lekkiej komedii, może wyjść z kina srogo zawiedziony. Film nie jest ani lekki,
ani tym bardziej łatwy.
Wodewil, film drogi, american dream, love story, w końcu
film muzyczny. Mieszają się u Bochniaka najróżniejsze konwencje. Film jest w pewnym
stopniu baśniową opowieścią, o dwóch chłopakach, którzy w cekinowych koszulach
dążą do celu, realizując swoje marzenia w postkomunistycznej, a przede wszystkim
arcykapitalistycznej rzeczywistości. Filmowa rzeczywistość nie ma nic wspólnego
z rzeczywistością lat 90-tych, którą ja pamiętam. Bochniak przede wszystkim gra
kolorami, barwami rodem z Ksiąg tysiąca i jednej nocy, film jest zrobiony
bogato, z pełnym przepychem.
Sławomir Świerzyński, wokalista Bayer Full, po projekcji
filmu stwierdził, że śmiech, wywołany przez twórców, jest śmiechem, ale przez
łzy, gdyż tak właśnie wyglądała droga na szczyt ówczesnych królów muzyki
lekkiej, łatwej i przyjemnej. Walka o siebie i swoja muzykę, nie zawsze
uczciwa, nie zawsze świadoma, na szczyt szli opłotkami, rozpychając się łokciami
w cekinowych koszulach. Przez stragany po brzegi wypełnione pirackimi kasetami.
- "Disco polo" nie jest wyłącznie filmem o muzykach i muzyce tego nurtu - podkreśla jednak Bochniak. - Na kanwie perypetii głównych bohaterów - chłopaków z prowincji, napędzanych marzeniami o tzw. lepszym życiu i szybkiej karierze w showbiznesie, chcemy opowiedzieć o kawałku naszej najnowszej historii, o polskiej mentalności, o pogoni za sukcesem i marzeniami w zderzeniu z realiami kapitalizmu - dodaje reżyser.
Jednak nie chodziło twórcom o autentyczne pokazanie
ówczesnej rzeczywistości, od pierwszej sceny widać przerysowanie, wizualny
kicz, ironię i totalny sarkazm, a przede wszystkim rubaszny pastisz. Idealnie w
tę konwencję wpisali się aktorzy wcielający się w główne postaci: Dawid
Organek, cudowna Joanna Kulig, Piotr Głowacki, Tomasz Kot, czy Aleksandra
Hamkało. Twórcy i aktorzy puszczają do nas, widzów przez cały film,
przysłowiowe oko. No, niestety, moim zdaniem, to oko potrafi wyłapać tylko wprawiony
widz, który odnajdzie nawiązania, cytaty z innych filmów, nawet te kadrowe, tę
kpinę i kicz.
![]() |
źródło: m.kultura.gazeta.pl |
Bo widz, który przyjdzie do kina, nastawiony na fajny film,
opowiadający o muzyce disco polo w sposób niewymagający skupienia, będzie
przysypiał w trakcie seansu (sama widziałam całe mnóstwo niezainteresowanych,
wychodzących w trakcie seansu, widzów). Ale wydaje mi się też, że zależy to od
mentalności, od nastawienia. My, mazurzenie, zostaliśmy wychowani na tej
muzyce, podejrzewam, że nie ma, przynajmniej w moim otoczeniu, ponieważ nie
będę generalizowała, osoby, która nie zna, nawet nie największych, szlagierów
tej muzyki.
Sama osobiście nastawiłam się na film, w którym będzie całe mnóstwo muzyki disco
polo, było, ale jak na mój gust, za mało. Ponieważ jest to opowieść nie o
muzyce w sensu stricto, ale o tym, jak zrealizować ten amerykański sen, jak dojść
„od zera do Rockefellera”. Jest to film, w którym twórcy bawią się formą,
puszczają oko do widza, próbują wystawić pomnik tej rąbance rodem z lat
90-tych. Szczerze powiem, że nie przemówił do mnie, czuję pewien niedosyt i
poniekąd jestem rozczarowana .
Ja raczej nie wybieram się na ten film, kompletnie nie mój klimat. Poczekam, aż dadzą go w TV :)
OdpowiedzUsuńdobry wybór, my poszliśmy, z racji zamieszkanego rejonu ;) i nie zachwycił mnie
OdpowiedzUsuńna pewno obejrzę w przyszłości.
OdpowiedzUsuńjak wypuszczą na dvd, a najlepiej w tv :)
OdpowiedzUsuńDawid Ogrodnik, nie Organek
OdpowiedzUsuńale gafę szczeliła ;) dziękuję bardzo za pokazanie, bo serio, tyle razy czytałam i zupełnie przeoczyłam tego chochlika, który mi poprawił to nazwisko, dziękuję Pani Agnieszko :)
OdpowiedzUsuńTeż byłam i powiem szczerze ze się rozczarowalam
OdpowiedzUsuń