![]() |
autor: Henryk Sawka |
Jak często mówicie ludziom prosto w twarz to, co o nich tak
naprawdę sądzicie? Czy macie tę odwagę powiedzieć wszystko, co Wam „ślina
przyniesie na język”? Czy jest coś, co Was powstrzymuje przed tym krokiem,
przed zupełnym, totalnym obnażeniem swoich uczuć?
Niby wszyscy dookoła mówią, aby nie tłumić w sobie emocji,
aby nie oszukiwać samych siebie, czy też ludzi ze swojego otoczenia. By być
szczerym i otwartym.
A ile razy słyszeliście, że trzeba walczyć o swoje, bo
uprzejmi ludzie daleko nie zajdą. Miła osoba to osoba, która nie wie, czego
chce i nie wie dokąd dojdzie.
Pamiętam taką sytuację. Stołówka studencka, rarytasy nie z
tej ziemi, za przysłowiowe parę groszy, więc raz w tygodniu mogłam sobie
pozwolić na ciepły posiłek. Z racji tego, że była tania, stołowali się tam
głównie studenci i emeryci. Jednak miejsce to miało jeden minus, pomieszczenie
przedzielone było ogromnymi drzwiami, czyli niosąc ciężką tacę trzeba
było chwilę siłować się z tymi olbrzymami.
Jadłodajnia nabita pod sufit, wszyscy jedzą w całkiem niezłych nastrojach.
Jadłodajnia nabita pod sufit, wszyscy jedzą w całkiem niezłych nastrojach.
Naglę te chwile radości przerywa gwałtowna wymiana zdań.
Gwałtowna to ona była, ale tylko z jednej strony. Młody chłopak niosąc swoją,
po brzegi wypełnioną, tacę, nie miał ręki (nogą się nie udało), by zamknąć
drzwi.
- Zamknij te drzwi – krzyczy babcia siedząca przy stole
umiejscowionym niedaleko drzwi. Żadnego proszę, tylko wykrzyczany rozkaz.
- Momencik, odstawię tacę i zamknę. – tłumaczy się chłopak.
- Zamknij te cholerne drzwi. – babcia gestykulując wrzeszczy
na chłopaka. Ten niczym nie zrażony, stoi i się tłumaczy, że zaraz, że nie może
nogą, że taca ciężka, że zamknie i ją przeprasza. Tylko tacę na stole postawi,
bo nie ma jak zamknąć tych drzwi. Babcia, jakby zupełnie nie słyszała, tego co
mówi do niej chłopak.
- Gówniarzu, po plecach, ciągnie, zamykaj te drzwi do jasnej
cholery. Głuchy jesteś???
I nagle stało się, chłopak nie wytrzymał:
- Spierdalaj głupia babo!!!
Na sali zaległa cisza, ale taka totalna, przepełniona
zażenowaniem, każdy spojrzał po sobie. I zauważyłam wówczas w oczach wszystkich zgromadzonych dezaprobatę, ale nie dla chłopaka, ale dla tej starszej kobiety.
Takich sytuacji w swoim życiu miałam wiele, nie będę
przytaczała, bo to nie ma sensu, większość kończyła się podobnie albo tak samo.
I tak od jakiegoś czasu zastanawiam się czy bycie grzecznym
jest równoznaczne z byciem posłusznym i miłym? I co to jest to posłuszeństwo?? Co
to znaczy być miłym?
Już wspominałam o tym, we wcześniejszym wpisie, G jak grzeczność. Jednak tym razem chodzi mi nie o wychowywanie, nie o dzieci. Chodzi
mi o nas, dorosłych. I nasze kontakty międzyludzkie.
Tak się zastanawiam, ile razy powiedziałaś (-eś) koleżance,
że jest potwornie gruba, że się zapuściła, że ma niegrzeczne dziecko, że jej
mąż jest skończonym idiotą?
Podobno bycie miły zupełnie się nie opłaca, nawet w sensie
materialnym, bo jak dowodzą naukowcy, osoby nieuprzejmie zarabiają średnio o 10%
więcej niż ich spolegliwi współpracownicy.
Znowu cofnę się o te kilka lat. Okres dojrzewania, no
niestety, nie miałam okazji doświadczyć, tego co oznacz „cera beztrądzikowa” –
miałam pryszcze, jak zapewne wiele nastolatek. I któregoś dnia odwiedziła mnie
koleżanka, akurat nie zakryłam ich żadnym podkładem ani korektorem, a ona
wykrzyknęła:
- O Jezusie, ile ty masz pryszczy!!! – tak, jakbym nie
widziała tego w lusterku.
- O Jezusie, a jak ty masz mało włosów. – nie wytrzymałam i
wypaliłam.
Dlaczego o tym mówię, po co to przypominam, bo niedawno moja
znajoma odwiedziła lekarza, a on jej wykrzyczał prosto w twarz, bez żadnych
skrupułów, że jest potwornie gruba, gruba i niedługo umrze, jeśli nie weźmie
się za siebie. W ogóle – pytał zniesmaczony lekarz – jak ona nie wstydzi się
tej swojej nadwagi??? No nie jest może szczęśliwą właścicielką 38 rozmiaru, nie
ma też ani 20, ani nawet 30 lat. Jest po 50-tce i nosi rozmiar 42+. Nie wygląda
źle, czy obleśnie. Ja rozumiem troskę lekarza o pacjenta, ale żeby fundować od
razu taką terapię wstrząsową??
I tak pomyślałam ile w nas jest empatii, współodczuwania. Czy
powiedzenie tego w sposób kulturalny i subtelny, miałoby mniejszą siłę rażenia?
Nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Cieszę się
jedynie, że nie na mnie trafił ten lekarz, bo pewnie powiedziałabym, aby
wypierdalał na księżyc i życząc mu miłego dnia, kazałabym się jeszcze pocałować
w dupę!!! Niewątpliwie, szybko wpadam w gniew, jeszcze szybciej dochodzi u mnie
do wrzenia wody – jak twierdzi mój tata. Ale nie umiem tłumić w sobie negatywnych emocji. Jestem w gorącej wodzie kąpana, ale czy to znaczy, że jestem niemiła?
Jak znaleźć ten złoty środek między byciem miłym, a
zachowaniem swojej godności? O tym już niedługo.
Tez wybucham. Czesto mówię prawdę ale nie zawsze dobrze na tym wychodzę. Ale jak ktoś obraza mnie albo moja rodzinę to warcze jak lew. W pracy bardzo ciężko mi się podporzadkowac. Często muszę się gryźć w język aby przelozonej nie powiedziec spierdalaj glupia pizdo.
OdpowiedzUsuńOdkąd mieszkam w Olsztynie zauważyłam gigantyczną zmianę w mentalności ludzi, pomiędzy mniejszymi miejscowościami. Pomimo iż w większym mieści status materialny jest większy, odsetek "miłych ludzi" jest mniejszy, więc "bycie miłym" się nie opłaca. Po prostu. Może jest to wina naszych czasów i pędu do pieniędzy. Nie mniej jednak bardzo, ale to bardzo irytuje mnie ten stan.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
hmmm, był czas kiedy byłam bardzo uprzejma dla wszystkich. Potulnie znosiłam słowa obrażające mnie, albo udawałam, że tego nie słyszę, ale w końcu przyszedł dzień, w którym powiedziałam stanowcze NIE!!!!! Muszę powiedzieć, że żyje mi sie z tym lepiej, potrafię szczerze, ale delikatnie wypowiedzieć przykre dla odbiorcy komentarze. Cóż, przeważnie obrażają się, ale wolę prawdę bolesną niż zakłamanie. na całe szczęście kochana moja mam ciebie i wiem, że jesteś zawsze szczera ;) nawet jak nasza wspólna sąsiadka w rozmowie z tobą mówiła jak ja schudłam :) a ty szczerze odpowiedziałaś: "nie zauważyłam" :) śmiałyśmy sie z tego :) Jedno wiem, w dzisiejszych czasach empatia jest jak na lekarstwo!!!! Mamy jej zdecydowanie za mało i szkoda...Usmiechać się trzeba i dać sie burakom niewychowanym !!!!!
OdpowiedzUsuńserio, tak powiedziałam, że nie zauważyłam?? ale suka ze mnie ;)
OdpowiedzUsuńto prawda, ja tez to zauważyłam, że specyfiką mniejszych miast, jest to, że ludzi są mili, ale jak zauważyła moja koleżanka, chętniej interesują się życiem innych
OdpowiedzUsuńja zauważyłam, że bucie niemiłym , połączone z sarkazmem i ironią, ratuje mnie w wielu sytuacjach, ale ja też warczę, najgorsze, że najczęściej na rodzinę :(
OdpowiedzUsuńOj niestety. Zero anonimowości, trzeba się mieć na baczności. Nie nienawidzę plotek, obgadywania innych i słuchania takich historii, jak mnie dotyczą to luz-jednym uchem wchodzą drugim wychodzą, a gdy innych czasem coś powiem.
OdpowiedzUsuńPS: Kaśka masz Diqus YEAH!!!!
Z doświadczenia już wiem, że w pracy walenie prawdy prosto w oczy po prostu się nie opłaca. Ale prywatnie, to aż mnie wykręca, żeby rąbnąć idiotę! Ogólnie to staram się być miła i wesoła, bo tak żyje mi się lepiej, ale gdy jest sytuacja, że uprzejmością nic się nie zdziałam to mówię co czuję.
OdpowiedzUsuńJest taka książka "Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam gdzie chcą" - już sam tytuł mnie przyciągnął i już wiem, że grzeczna nie jestem :) :)
No właśnie generalnie rzecz biorąc to jest bardzo ciężki temat :-)
OdpowiedzUsuńJa sama należę do tych, którzy najpierw powiedzą, a potem dopiero pomyślą,czy nie za mocno.
I często mi głupio za mój niewyparzony język. Ale walczę z tym :-) Chociaż tak szczerze mówiąc do niektórych ludzi delikatne sugestie nie docierają, wiec trzeba od razu walić z grubej rury. Dla mnie np nie do opanowania jest sytuacja kiedy ktoś na swoje własne życzenie robi coś głupiego,a potem wymaga osd otoczenia żeby go żałowało. Wtedy nie mam ani trochę wyrzutów żeby powiedzieć 'widzialy gały co brały' albo 'masz co chciałaś!'. Co nie znaczy,że uważam się za człowieka bez empatii - wręcz przeciwnie, bardzo często staram się postawić w sytuacji drugiej osoby i pomóc. Ale to cholernie trudną sztuka wywarzyc komu naprawdę warto :-)
ja też od zawsze mam ten sam "problem", czyli mówię i robię, szybciej niż myślę. A propos, tego żałowania po zrobieniu głupoty, chodzi mi po głowie kolejny wpis :)
OdpowiedzUsuńooo, koniecznie muszę sięgnąć po tę lekturę, kolejna na mojej liście jest "Bycie miłym to przekleństwo" :)
OdpowiedzUsuńto prawda, w małych miastach chętniej "żyje" się życiem innych, sąsiadów czy znajomych. najważniejsze to mieć do tego dystans lub mieć to w d..pie ;)
OdpowiedzUsuńa disqus'a i całą resztę mam dzięki Karolinie z http://www.zyj-kochaj-tworz.pl/
No właśnie mi też! :-)
OdpowiedzUsuńChociaz w kolejce czekają już dwa poprzednie, które muszę wreszcie opublikować :-)
Póki co o własnym zdaniu juz jest z kiedyś - w wolnej chwili zapraszam :-)
bardzo chętnie zajrzę!!! tylko podeślij mi link do bloga :)
OdpowiedzUsuńniedoskonaloscperfekcyjna.blogspot.com - ogólny :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.niedoskonaloscperfekcyjna.blogspot.com/2014/06/wasne-zdanie-przywilej-tylko-dla.html - o własnym zdaniu :)
I super, będę komentować. Wcześniej byłam za leniwa, by za każdym razem wpisywać swoje dane.
OdpowiedzUsuńKiedyś znajomy stwierdził, że mnie się albo nie lubi, albo lubi i stan pośredni jest niemożliwy. ;D Ja praktycznie nie wybucham (a jak już mi się zdarzy, to wszyscy schodzą z drogi), ale mała wredota ze mnie i do tego lubię słówka kończące się na -azm: orgazm, sarkazm... :P A ponieważ nie każdy radzi sobie z ironią i sarkazmem, zwłaszcza jeśli fakt zrobienia z niego kretyna dotrze ze zbyt dużym opóźnieniem, to zostaję wrogiem publicznym nr 1. ;D
OdpowiedzUsuńczyli jesteś konkretna, nieprzezroczysta, a ja lubię takie postacie :)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, mama zawsze mi powtarza że szybciej mówię niż myślę i że wrogów sobie przez to robię. Ja jednak lubię jasne sytuacje i bez ściemy, jak kogoś nie lubię to szybko się ten ktoś zorientuje. Nie oszukuję że kocham jeśli nienawidzę, że myślę tak samo jeśli uważam coś za bzdurę i szybko o tym mówię. Może czasem za ostro, ale jednak. Czasem faktycznie za mocno i mało adekwatnie do sytuacji lub komuś bliskiemu, ale taka już jestem. Ci, którzy są dla mnie ważni potrafią mnie zahamować i zawsze sobie wwszystko wyjaśnimy. Ci, którzy tylko mówią że lubią poprostu się obrażają, ale przynajmniej wiedzą co o nich myślę, nic za plecami. Wolę garstkę prawdziwych przyjaciół, takich na śmierć i życie, niż setki fałszerzy podających się za przyjaciela.
OdpowiedzUsuńwiem, o czym mówisz, ja też robię i mówię, szybciej niż myślę, wybucham przy tym, co często odbija się żółcią, no ale nie potrafię trzymać "języka za zębami" ;)
OdpowiedzUsuń