Wybaczcie, że w formie krótkich zdań, ale zważywszy na moją
rozleniwioną formę i psychiczną, i fizyczną, to i tak dużo.
Urlop urlopem, ale kobieta nie ma ani jednej wolnej chwili… od
myślenia. Naszło mnie wiele mniej lub bardziej konstruktywnych myśli, większości zwyczajnie nie pamiętam. Więc możecie spodziewać się chaosu niekontrolowanego.
Urlop z rodziną to wyzwanie, stres, ale też mega pozytywna
dawka energii i możliwość poznania siebie jeszcze bardziej. Nasz urlop
skoncentrował się na Gdańsku, niestety, do Gdyni nie dotarliśmy, choć prób było
kilka ;) Starałam się ten czas zaplanować, wypełnić atrakcjami, ciekawymi miejscami. Niestety, jak to z rodziną bywa, praktycznie nic nie wyszło. Pojechaliśmy SKM-ą do Sopotu, myślałam, że będzie super, a słyszałam jedynie same narzekania :(
Rzucam teraz wolne myśli, raczej hasła:
- Nie mogę powiedzieć tego głośno, a tym bardziej przyznać
M. racji, ale podróż pociągiem okazała
się strzałem w dziesiątkę. Dla nas, nie wiem, jak współpasażerowie odebrali
czwartą i następne godziny wspólnej podróży z naszymi dziećmi (podejrzewam, że
student z naszego przedziału, zapewne inżynier, takie przynajmniej sprawiał
wrażenie, tworzył już w głowie maszynę do unicestwienia wszelkiego rodzaju małego
stworzenia, o matkach nie wspominając). Dzieci nie były ani zmęczone, ani znudzone. Ciągle były czymś zajęte, przeważnie przechodzeniem przez przedział i deptaniem współpasażerom butów, palców, toreb. Po setnym upomnieniu, porzuciłam ten karkołomny pomysł i oddałam się lekturze :)
- Zwiedzanie jest do
bani!!! Ja ambitnie podeszłam do sprawy, przewodniki, mapy, najważniejsze
punkty, wszystko wypisane, wynotowane. Moja rodzina nie podzielała mojego
entuzjazmu. Przecież podróż nad morze jest po to, by siedzieć na plaży, nie
zwiedzać!!! Gdy moi rodzice zapytali Kamila, jak było, powiedział, że super,
„Tylko zwiedzać, Kasia mi kazała”. Przy
okazji, sopockie molo to nuuuuuda, przynajmniej tak twierdziły nasze dzieci. Jest
przereklamowane, usłyszałam od Kamila, nawet piracki statek nie zrobił na nich
wrażenia.
- Komunikacja miejska
w Gdańsku jest najlepsza!!! W ogóle nie odczuliśmy braku auta, wręcz
przeciwnie, patrząc na korki i ceny parkingów, zacieraliśmy ręce.
- Jak peeling to
tylko naturalny, czyli morski piasek i krem do opalania. Nie pamiętam kiedy
miałam taką gładką skórę. Rewelacja, powinni to sprzedawać w drogeriach.
- Gdyby nie dzieci, czułabym się, jak za studenckich czasów, 8 osób na 40 m2, było wesoło i działo
się, nikt niczego nie mógł znaleźć, łazienka była zajęta, ale komunikacja,
komitywa i relacje interpersonalne, fantastycznie. W tym miejscu po raz setny
chciałabym podziękować właścicielce, oazie spokoju i kobiecie dobrej woli.
DZIĘKUJEMY!!!
- Niby znasz człowieka, mowa tu o M., kupę lat, ale o wielu
jego możliwościach dowiadujesz się przypadkiem. Mój mąż okazał się najbardziej towarzyskim, konstruktywnym, operatywnym i komunikatywnym człowiekiem
ever. Niby wiedziałam, że szybko nawiązuje nowe znajomości, że ludzie chcą
z nim rozmawiać, ale gdziekolwiek się ruszył był już przyjacielem wszystkich
przyjaciół. Jak dojechać nad morze, którą linię autobusową wybrać – nie ma
problemu, pan z klatki obok, wszystko zaznaczył na mapie, łącznie z liniami
autobusów i własnym nr tel. w razie WU. Trzeba przykręcić bagażnik na rowery –
nie ma problemu, sąsiad spieszy z instrukcją, wydrukowaną i potrzebnym
osprzętowaniem. Kierowca w autobusie – stary znajomy. Facet na parkingu – chłop
z Mazur. Przykłady mogłabym mnożyć w nieskończoność…
- I ostatnie moje spostrzeżenie, szanuj męża swego, mogłaś mieć gorszego, a co jeszcze najgorsze,
mogłaś trafić na życiowego platfusa, który ma dwie lewe ręce przyrośnięte do
dupy!!!
Taaak, urlop... Ale przede mną jeszcze ponad miesiąc, nie narzekam :)
Ostatnie zdanie heh aż mi się banan na ustach pojawił ;)
OdpowiedzUsuńmi też, za każdym razem jak o tym pomyślę :)
Usuńmąż jak mąż, ale sąsiad najlepsiejszy :D
OdpowiedzUsuńEmi, przekażę :)
UsuńOstatnie spostrzeżenie - święta prawda :D
OdpowiedzUsuńz każdym dniem doceniam swojego chłopa bardziej, bo jak widzę niektóre ofiary losy, to mi się nóż w kieszeni otwiera :)
UsuńNie przywiozłaś nam tego piasku? ;D
OdpowiedzUsuń"Zwiedzać kazała." ;D Ciekawe, czy mój syn będzie marudził na chodzenie po górach, bo za plażowaniem nie przepadam. ;)
nie jesteśmy rodziną ciekawą świata, wolimy leżeć na piasku i smażyć dupki, tak to właśnie usłyszałam i co mam robić, leżę i się smażę :)
Usuńfajny wpis a zdjęcia jakie ekstra!! Sama je robisz?? Rewelacja! ADA R. :)
OdpowiedzUsuńAda, dziękuję, a zdjęcia robię sama, choć ciągle nie jestem zadowolona z efektów, ale pracuję nad tym :)
Usuń