M. - jego szuflady, jego królestwo, jego zdjęcie :) |
W związku z tym, że praktycznie cały weekend oddawałam się
mojej ulubionej czynności, jaką jest sprzątanie (tu powinien zabrzmieć
sarkastyczny ton, którego jestem mistrzynią), naszła mnie taka mała
refleksja. Konkretnie przyjrzałam się kondycji mojej rodziny przez pryzmat…
szuflady J
Podobno w każdym domu jest taka szuflada, do której wrzuca
się rzeczy niepotrzebne, ale jeszcze przydatne. Takie, które można wyrzucić,
ale kto się na to odważy? Szuflada rzeczy niezbędnych zajmuje u nas w domu
miejsce honorowe. Choć z początku była to tylko jedna szufladka, jednak
teraz, dzięki ekspansji M., zajmuje już
cały pion. Przez nią reklamówki-jednorazówki dostały eksmisję i samotne szukają
nowego lokum, błąkając się bez celu po kuchni (reklamówki zdają się żyć własnym
życie albo jest ich tyle, że nie wiadomo, co z nimi robić, albo nie ma ani jednej,
wtedy kiedy najbardziej są potrzebne).
A to zdjęcie, wydało mi się tak bardzo urocze, że nie mogłam się powstrzymać :) |
Taka szuflada jest miejscem specyficznym. I choć w naszej
kuchni szuflad jest bez liku i gdy mówimy: „śrubokręt jest w szufladzie”,
każdy wie, o jaką szufladę chodzi. Dawno temu, zapewne w przypływie
rozgoryczenia, nudy i wysokiej gorączki, oglądałam angielską wersję
Perfekcyjnej Pani Domu i gdy ta wymuskana pani, pokazując zaniedbanym babom,
jak należy dbać o dom, otworzyła taką szufladę o mało nie zeszła. Nie wiem,
dlaczego Perfekcyjna była taka zdziwiona? Ja osobiście bardzo lubię takie
miejsca, nie tylko we własnym domu. Choć teraz, zważywszy na wiek i nabytą
kulturę osobistą, nie mam już możliwości przeglądania u innych takich szafek
czy szuflad. W naszym pionie szuflad rzeczy niezastąpionych, można znaleźć
wiele: nie do końca zużyte baterie, niedopalone świeczki urodzinowe, wypisane
długopisy, mnóstwo gwoździ, śrubek i cała masa rzeczy zepsutych, które M. ma w
planach naprawić.
Pewnego dnia M. z żalem w głosie zapytał, gdzie jest jego
pokój: „ty swój masz, Iga też, jest sypialnia i salon, a mój gdzie?” Spojrzałam
mu prosto w oczy: „a ty, mój kochany, masz szuflady, cztery (!!!) i piwnicę,
nie wiem dlaczego jeszcze narzekasz!” Nie wyglądał na usatysfakcjonowanego taką odpowiedzi. Ale zamknął temat…
Wydaje mi się, że takie szuflady oddają kondycję rodziny. W
naszej jest wszystkiego po trochu. Są instrukcje idealnie uporządkowane,
gwarancje w alfabetycznym porządku, rachunki w koszulkach i teczkach, wszystkie
świadectwa i szkolne i pracy, ułożone imiennie i chronologicznie. Są
też wszelkiego rodzaju gumowe rybki i zanęty, haczyki, gwoździe, połamane
metrówki i latarki bez żarówki, pojedyncze kolczyki i pojedyncze fleki, są też
samotne ręce i rolki bez pary. Zupełnie jak w życiu J
Też mam taką szufladę, tylko dlaczego akurat w szafce nocnej? ;D
OdpowiedzUsuńbo te szuflady po prostu lokują się tam, gdzie im wygodniej :) i zawsze kryją w sobie skarby, lubię to :)
OdpowiedzUsuńteż mamy taką szufladę w kuchni.
OdpowiedzUsuń