Przy okazji tego pięknego, majowego weekendu, naszła mnie
refleksja o nieubłagalnie uciekającym czasie. Młodsza nie będę – żadna nowość. Jednak
świadomość tego trochę boli, delikatnie uwiera. Dlaczego o tym wszystkim piszę,
bo przy okazji dłuuuugiego weekendu odwiedzili nas znajomi, moi znajomi,
jeszcze z czasów toruńskich.
Cholernie się ucieszyłam, bo tak naprawdę widujemy
się rzadko, raz, dwa razy w roku. Spotkanie bardzo udane, oczywiście śmiechu co
nie miara. Tylko, że tematem przewodnim, były oczywiście dzieci. Pojawiały się
tematy niezwiązane, ale zarzucane były stosunkowo szybko i następował powrót do
„tematu matki”.
Ludzie, z którymi spędziłam najpiękniejsze lata mojej młodości, tysiące godzin, setki tematów, które nigdy się nie kończyły, zabawy do białego rana, ekstremalne przeżycia, przeżycia przede wszystkim niezapomniane, choć były ku temu powody.
I nagle „kapciejemy”, jesteśmy superprzykładnymi rodzicami, pijemy ze szklanek, staramy się nie używać wulgaryzmów, bo w pobliżu są dzieci, siedzimy przy suto zastawionym stole Czy tylko ja tak mocno odczuwam upływ czasu, to, że się starzeję i staję się, taka przykładna i wzorowa?
Dlaczego teraz piwo muli o 01:30, dlaczego kebab zjedzony po 23 i popity piwem powoduje niestrawność i wyrzuty sumienia? Stajemy się dorośli, odpowiedzialni, poważni, zaczynamy myśleć, jak nasi rodzice. Niby wiem, ale ciężko to zaakceptować. W głowie mam te dawne czasy, gdy żyliśmy chwilą na koszt rodziców, a najlepszą rozrywką była żubrówka z sokiem jabłkowym, clubbing i zajęcia od czasu do czasu.
Na samo wspomnienie, cieszę się. Ale dzięki temu kim byłam, jestem dziś sobą. Jestem szczęśliwa, spełniona, mam fantastyczne wspomnienia i fantastyczną rodzinę. Tylko czasem nachodzi mnie taka nostalgia. Starość to nic fajnego, ale daję sobie jeszcze parę lat J
Ludzie, z którymi spędziłam najpiękniejsze lata mojej młodości, tysiące godzin, setki tematów, które nigdy się nie kończyły, zabawy do białego rana, ekstremalne przeżycia, przeżycia przede wszystkim niezapomniane, choć były ku temu powody.
I nagle „kapciejemy”, jesteśmy superprzykładnymi rodzicami, pijemy ze szklanek, staramy się nie używać wulgaryzmów, bo w pobliżu są dzieci, siedzimy przy suto zastawionym stole Czy tylko ja tak mocno odczuwam upływ czasu, to, że się starzeję i staję się, taka przykładna i wzorowa?
Dlaczego teraz piwo muli o 01:30, dlaczego kebab zjedzony po 23 i popity piwem powoduje niestrawność i wyrzuty sumienia? Stajemy się dorośli, odpowiedzialni, poważni, zaczynamy myśleć, jak nasi rodzice. Niby wiem, ale ciężko to zaakceptować. W głowie mam te dawne czasy, gdy żyliśmy chwilą na koszt rodziców, a najlepszą rozrywką była żubrówka z sokiem jabłkowym, clubbing i zajęcia od czasu do czasu.
Na samo wspomnienie, cieszę się. Ale dzięki temu kim byłam, jestem dziś sobą. Jestem szczęśliwa, spełniona, mam fantastyczne wspomnienia i fantastyczną rodzinę. Tylko czasem nachodzi mnie taka nostalgia. Starość to nic fajnego, ale daję sobie jeszcze parę lat J
Czytam czasem Twoje bloga i tak sie zastanawiam czy czasem nie jestes jakas moja ukryta siostra czy cos..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia
my kobiety tak mamy, że rozumiemy się w lot :)
Usuńps. zapytam taty czy nic nie wie na temat ukrytych sióstr :) miłego dnia