Właśnie to sobie uświadomiłam i wiem to na 100%, to ze mną
jest coś nie tak i z moim postrzeganiem świata i otaczających mnie ludzi. Pod
tekstem o Potworach z placu zabaw (czytaj) podpisuję się obiema rękoma, nogami i
cyckami, niech będzie. I zdania nie zmienię. Podobno tylko krowa go nie
zmienia, mogę być nawet krową ocieloną i podwójną, zdania nie zmienię!!!
Gwoli ścisłości, próbujemy z dzieckiem już od jakiegoś czasu
dopasować jakieś zajęcia poza lekcyjne, cokolwiek, tańce, rysunek, balet,
wszystko na nie, wszystko nie tak! OK, cierpliwie próbujemy, żeby nie było, nie
zmuszam, nie wymuszam, wszystko na zasadzie prób i błędów. I tak doszłyśmy do
zajęć z samoobrony i sztuki walki. Na razie jesteśmy na tak, tzn. Iga jest na
tak, bo mnie osobiście nosiło na tych zajęciach.
Po pierwsze nie wiem dlaczego
prowadzący wpuścił rodziców na salę, może pierwsze zajęcia, niech się dzieci zaaklimatyzują. OK, ale wszyscy doskonale wiemy, że dzieci przy rodzicach,
zwłaszcza matkach, zachowują się zgoła inaczej, żeby nie powiedzieć gorzej. Ale
dziś przekonałam się, że to nie dzieci zachowują się źle przy rodzicach, tylko
rodzice przy dzieciach.
Ćwiczenie na wizualizację: wyobraźcie sobie grupę pań,
matek, prawdopodobnie koleżanek, które przekrzykują prowadzącego;
- Nikola, wyżej noga.
-Wiktoria, słuchaj pana.
- Maciuś, nie tak ten kij.
- Julka, podnieś ręce.
- Piotrek, biegnij za panem, patrz przed siebie.
- Oooo jak pięknie, chodź mama da buziaki, braaaaawo!!!
Wiem, to ze mną jest coś nie tak, jestem wstrętna, nie
wtrącam się, nie zabieram głosu, jestem tylko przeźroczystym obserwatorem.
- Proszę pana, ale tu nic nie słychać!!! – zwróciła
prowadzącemu uwagę jedna z matek.
- Bo to nie mamusie ćwiczą, tylko dzieci. – ośmieliłam się
zabrać głos i gdyby spojrzenie mogło zabijać, już byłabym trupem.
- Ale tu jest posłuch i nic nie słychać.
Wzięłam dwa głębokie oddechy, choć na sali gimnastycznej,
gdzie ćwiczą na boso, to niezbyt przyjemna rzecz, uspokoiłam się i pomyślałam o
tym, że jestem pierdoloną oazą spokoju. Odsunęłam od siebie wizję popełnienia
samobójstwa na środku tej sali, choć wizja seppuku na oczach takiej widowni
tylko poruszyła moją wyobraźnię, a na deser dorzuciłabym im skalp, swój rzecz
jasna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz