Wiosenne porządki czas zacząć! Dziecko uśmiechnięta
od ucha do ucha biega szczęśliwe po domu.
- Iga, podaj ten worek.
- Tak jest, mamusiu!
- Iga, przynieś, proszę, zmiotkę.
- Już niosę mamo, wybierasz pomarańczową czy różową?
Ze zdziwienia przecieram zakurzone oczy: Czy aby na
pewno to moje dziecko???
- Kochanie, przytrzymaj karton.
Sprawdziłam dwa razy: ani śladu gorączki, żadnej
tropikalnej choroby w przedszkolu nie stwierdzono, ja też przebadana jestem,
Boże, na pewno coś przeoczyłam!!!
- Jeszcze tylko te rzeczy wynieś do śmietnika. –
muszę się upewnić.
- Proszę bardzo, mamusiu!!!
O Jezusie kochany, podmienili albo zmutowali mi
dzieciaka, tylko kto, gdzie szukać winnych??? Patrzę, analizuję i wygląda
zupełnie jak moje. Te same długie paluchy, zadarty nos i małe uszy, jak w mordę
szczelił! Moje, ale jakby nie moje!!!
- Iga, czy ty aby na pewno dobrze się czujesz?? –
pytam niby obojętnie.
- Mamo, przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie
liczyć, służę ci pomocą i jestem do twojej dyspozycji (dopóki nie skończę 13
lat i niestety , ale będę miała cię głęboko w d… - dodaję po cichu) – jak
litanię wyrecytowało dziecko.
Tak się domyślałam, że to nie jest zupełnie
bezinteresownie. Sielanka skończyła się dosyć szybko.
- To co, mamo, masz ten numer do wielkanocnego
królika? Byłam już taka super grzeczna, że chyba, tak myślę, bo gdybym była
wielkanocnym królikiem, to na pewno tak bym pomyślała, że zapracowałam już na
ten tablet?
- Oj, Iga, królik wielkanocny obserwuje cię
codziennie, nie tylko dzisiaj, widzi czy jesteś grzeczna, jak się zachowujesz w
przedszkolu (czarne kropy też widzi – na co dziecko wybałusza, już i tak
wielkie, ślepia), czy jesz surówki do obiadu. Nie wystarczy jeden grzeczny
dzień!
- Weź, mamo, nie żartuj sobie, że niby królik
wielkanocny pracuje u Mikołaja i razem mnie obserwują?
- Dokładnie!!! Zacieram ręce, mam ekstra argument,
na wszelkiego rodzaju niegrzeczności.
- Kłamiesz!!! – uuuu… zapowiada się afera, a marsowa
mina nie wróży nic dobrego, groźnie ułożone ręce na bokach potęgują moje
uczucie trwogi, noga wysunięta do przodu jest już tylko kwintesencją nerwów
czterolatki. – Że niby wielkanocny królik mieszka u Mikołaja w Japonii (!!!),
przecież tam jest śnieg, a elfy zjadłyby mu wszystkie marchewki, aaa… widzisz
to, co mi próbujesz wmówić, jest nieprawdą!!! – Z satysfakcją dodaje dziecko.
- A wiesz, że to są króliki transsyberyjskie – nie wytrzymałam
– i żyją z Mikołajem w LAPONII i tak, obserwują cię codziennie, a nawet
inwigilują, ciebie i twoje koleżanki!!. Aha, te króliki mają skrzydła, głęboko
ukryte, o i nawet teraz zagląda nam przez okno – oczy dziecko przypominają
spodki , te latające, delikatnie zezujące w stronę okna – nie widzisz, go bo ma
pelerynę niewidkę, ale on słyszy wszystkie twoje brzydkie słowa. A swoimi
czerwonymi oczyma robi ci miliony zdjęć, do ważnej dokumentacji – zaczynam się
nakręcać, bo wkręca mnie mina dziecka, którego rozdziawiona gęba robi się coraz
większa – żeby Mikołaj nie przyczepił się do niego, że źle pracuje. A więc jeśli
nie chcesz, żeby Mikołaj zwolnił go z pracy, musisz być grzeczna, miła, musisz
uśmiechać się, żeby mógł zrobić ci ładne zdjęcia. Pamiętaj, że on pisze na
ciebie dłuuugi donos do Świętego i zaznaczy tam, w odpowiedniej rubryce:
grzeczna-niegrzeczna, a więc prezent będzie adekwatny do twojego zachowania… -
pfff, wypuszczam powietrze, bo się lekko zasapałam…
- O mój Boze… to jest straszne, co ty opowiadasz,
wiesz, nie mogę w to uwierzyć, lepiej zasłoń te rolety, nie wiadomo, kto nas
podgląda… - ostrożnie spojrzała w okno i poszła do swojego pokoju.
ej, spoko historia z tym królikiem, może wypróbuje na swoich dzieciakach :) pozdro
OdpowiedzUsuń